Kochani!
Czas izolacji, nałożenie masek na twarze, zakazy i nakazy, wszystko to powoduje smutek i lęk.
Nie wiemy, co dalej.
I być może wiedzieć już z tego strachu nie chcemy.
Wiecie, że promuję radość, uśmiech i śmiech, ale i mi jest ostatnio trochę smutniej. Patrzę na to wszystko jak na jakiś film i mimo wszystko, choć trudniej, to się uśmiecham.
W rocznicę śmierci mojej mamy co roku mam przekazy. W pierwszym roku pokazało mi się cudne, niesamowicie świetliste słońce, tak jasne, że nie wiedziałam, czy to sen czy jawa. Tak powstał mój przewodnik „Jak stać się Słońcem?”. Rok później do naszego byłego poddasza przez dość małe okno wpadła cudem śliczna sikorka Bogatka, tak jakby mama chciała mnie przez nią odwiedzić. A w tym roku, dokładnie wczoraj, zobaczyłam wyraźnie gwiaździste kręgi, świecące jak małe połączone ze sobą srebrzyste gwiazdki. Tych kręgów była niezliczona ilość.
Zrozumiałam, że ta obecna informacja od mamy, mówi, że my ludzie mamy teraz wspierać się, tworzyć kręgi, nawet jeśli miałyby być one tworzone przez nas telepatycznie. Mamy kochać siebie nawzajem jak nigdy dotąd i czynić dobro myślą, słowem i uczynkiem. System pogoni za tzw. „lepszym życiem” rozsypuje się, pieniądz traci na ważności, już nie kupujemy tyle ciuchów, aut czy innych zabawek.
Nadchodzi czas Nowej Ery. My ludzie mamy zacząć podnosić swoje wibracje, a prawda, autentyczność i to kim prawdziwie jesteśmy będzie teraz najważniejsze. Jedynie miłość da nam wewnętrzny i zewnętrzny spokój. Budźmy się z letargu, zrzucajmy stare oprogramowania i odnajdźmy siebie w sobie.
Kiedy każdy z osobna w swojej samotności odnajdzie siebie prawdziwie, poczuje, kim jest i jaką ma moc, zaczną dziać się stopniowe cuda.
Zaczniemy tworzyć Kręgi Miłości Życia.
A kręgi o tak wysokich wibracjach, jakie stworzymy, zaczną kreować nową, lepszą rzeczywistość. I tak zakończy się ten wirusowy czas.
Tego sobie i Wam życzę!
Z miłością radosną jak słońce!