Kiedy emocje biorą górę nad nami, tracimy równowagę i jesteśmy poruszeni. Krzyk wzbudza agresję i w efekcie źle się czujemy. Nie oznacza to, że nie stajemy się wówczas właśnie najbardziej prawdziwi, ale takie reakcje pokazują nam, co jeszcze jest w nas do zrobienia. Zawsze też działa to w dwie strony, czyli na tego, kto krzyczy jak i na tego do kogo krzyk jest kierowany. Ten, kto krzyczy budzi w sobie rolę kata i swoje racje, czyli pobudzone ego, a ten, kto słucha tego krzyku staje w roli ofiary. Tak czy siak brakuje równowagi pomiędzy tymi dwoma osobami i wibracje nie mogą się dostroić. Zarówno kat jak i ofiara nie mają się ze sobą dobrze. Kat demonstruje swoje racje krzykiem i ruchem ciała (w najlżejszej formie wspiera się gestykulując ruchem palca wskazującego, a kiedy wskazuje jednym do drugiej osoby, to pozostałe cztery kieruje do siebie, ale tego nie zauważa, bo jest zapędzony w swojej „racji”, czy swoim „niezawodnym” (a w przypadku osób uduchowionych „oświeconym”) czuciu. Ofiara zaś zaskoczona najczęściej staje w bezruchu i traci tzw. grunt pod nogami, co osoba tzw. „oświecona” poczytuje za nieprawdziwość i pobudza za wszelką cenę ją do krzyku. Wtedy powstaje walka, oby tylko słów! Jak nie poddać się tej bitwie? Jak nie uruchamiać swojego ego, kiedy przychodzi taki sprawdzian? I co w takim razie robić?
1. Zaakceptować swoją rolę w tym układzie i przyznać: „Tak, jestem katem. Tak jestem ofiarą.”
2. Dać temu przestrzeń, czyli wybrać zawsze siebie i po prostu odejść: „Tak, nie wybieram takiej wibracji, więc chcę w efekcie zrozumieć siebie, co mi ta osoba jeszcze pokazuje?”
3. Pobyć ze sobą w ciszy, ze swoim oddechem, który zawsze pomaga nam zbliżyć się do siebie i do swojej świadomości w przestrzeni serca.
4. Zatrzymać w sobie ze sobą całość wydarzenia, bo kiedy opowiadasz o tym innym tworzysz jeszcze większą siłę w całej tej historii, a w efekcie rozniecasz ogień ofiary, którą się stajesz jeszcze bardziej.
5. Pobyć w naturze, która zawsze nas wspiera. Poszukać odpowiedzi na przykład przytulając się do swojego ulubionego drzewa.
6. Poprosić przed pójściem spać o odpowiedź we śnie, która zawsze przyjdzie, jeśli odpowiednio się przygotujesz.
7. Jeśli w rezultacie poczujesz złość na całą tą sytuację, daną osobę, a w przez to przecież zawsze na siebie, od tego momentu zacznie budzić się w Tobie prawdziwe uzdrowienie. Wyrzuć tą złość z siebie, jak tylko potrafisz. Nie zatrzymuj jej w ciele, nie chowaj pod płaszczykiem „zrozumienia”, czy wytłumaczenia jej sobie, idź gdziekolwiek i wykrzycz teraz sam do siebie, pobij w poduszkę, tup nogami i wyraź ją jakkolwiek potrafisz. Zaraz po tym przyjdzie lekkość, ulga i uzdrowienie.
8. I przyszedł czas na uśmiech, który wszystko zmienia.
Możesz po pewnym czasie wrócić do relacji z daną osobą, ale już w swoim dokonanym i spełnionym zrozumieniu tego konkretnego doświadczenia. Pamiętaj, że zmiana w Tobie, zmienia wszystko wokół. Podziękuj więc tej osobie za to wsparcie w Twoim osobistym rozwoju, w Twojej jeszcze głębszej transformacji. A jeśli jeszcze raz, czy jeszcze drugi, trzeci, czwarty zdarzy się ze strony tej osoby pociągnąć Twój sznurek, kiedy zechce jeszcze Cię sprawdzić, Twoje zrozumienie tego będzie już na innym poziomie i być może nie będziesz czuł już potrzeby tego sprawdzianu i wybierzesz po prostu odejście. Poczujesz, że chcesz wybrać wibracje radości i pójść Drogą do Radości, ha, ha!
Z miłością radosną jak Słońce!